W dzisiejszym przeglądzie prasy naukowej
znalazłam ciekawostkę bardzo aktualną w okresie wakacyjnym. Jeden z tygodników francuskich
(Humanité Dimanche) poruszył temat kremów do opalania, a
dokładniej substancji jakie one zawierają. Wyjaśnia, że prace nad filtrami
mineralnymi spowodowane były między innymi faktem, że filtry chemiczne są
podejrzewane o działanie zaburzające pracę gruczołów endokrynnych. Z kolei, aby
poprawić właściwości filtrów mineralnych (dwutlenek tytanu, tlenek cynku),
wzbogaca się je o nanocząsteczki, również posądzane o powodowanie mutacji i zmian
w DNA. Laurence Coiffard,
dyrektor laboratorium farmacji przemysłowej na uniwersytecie w Nantes proponuje,
aby kremy do opalania traktować jak leki, co wiązałoby się z dokładniejszą
kontrolą ich składników.
W mojej kosmetyczce znajduje się kilka
kosmetyków zawierających oba rodzaje filtrów. Chciałabym, aby w przyszłości
kremy do opalania/filtry przeciwsłoneczne były poddawane ściślejszej kontroli. A
co Wy myślicie na ten temat? Czy interesuje Was większe bezpieczeństwo
stosowania tego rodzaju preparatów, czy też uważacie takie badania za zbędne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz