niedziela, 2 listopada 2014

WELEDA kosmetyki bez tych "bardziej znanych" certyfikatów bio

Policzyłam i okazało się, że kremy i maski do twarzy marki WELEDA znam już od 8 lat. Bardzo podobają mi się ich składy i polityka firmy. Poniżej wyjaśniam Wam, dlaczego ciągle do nich powracam.

WELEDA, a certyfikaty kosmetyków bio:

Zacznę od tego, że mimo iż nie posiadają one popularnych certyfikatów bio, kosmetyki tej firmy są bardzo cenione wśród fanek pielęgnacji naturalnej. Na swojej oficjalnej stronie WELEDA wyjaśnia:

- glinki i pudry mineralne mimo, iż są całkowicie naturalne i ekologiczne nie są uznawane za składniki biologiczne, a są to cenne składniki podczas tworzenia receptur np. mydeł, czy past do zębów,

- marka istnieje od 1921 roku, kiedy nie było jeszcze tego rodzaju certyfikatów i już wtedy wypracowywała autentyczny charakter swoich naturalnych produktów,

- od ponad 90 lat WELEDA posiada swoje własne ekologiczne uprawy roślin leczniczych oraz kładzie szczególny nacisk na ekologiczny charakter składników pochodzenia roślinnego, dostarczanych przez zaufanych partnerów - marka wykazuje gotowość i chęć wprowadzania do swoich produktów jak największej ilości składników bio,

- w 2012 roku aż 77% ekstraktów roślinnych używanych przez WELEDĘ pochodziło z upraw ekologicznych,

- WELEDA podpisuje się pod wytycznymi NaTrue: poprzez wykorzystanie bakteriostatycznych właściwości olejków eterycznych i alkoholi oraz odpowiednie opakowania produktów kosmetycznych (ograniczające dopływ światła i powietrza), WELEDA zapewnia swoim produktom trwałość, równocześnie wyrzekając się syntetycznych konserwantów,

- WELEDA używa etanolu pochodzenia biologicznego (fermentacja zbóż) w roli konserwantu lub rozpuszczalnika w niektórych swoich produktach, jednak jego dawki są starannie dobrane i towarzyszą mu składniki chroniące skórę przed wysuszeniem, co potwierdzają testy dermatologiczne,

- olejki eteryczne wykorzystywane przez markę są poddawane drobiazgowej kontroli, aby zapewnić ich jakość, oraz przechowywane w odpowiedni sposób, co z kolei zmniejsza ich potencjalne zdolności drażniące, dodatkowo odpowiednie dawkowanie w kosmetykach sprawia, że reakcje alergiczne są rzadkie (mniej niż 1 przypadek na milion sprzedanych produktów WELEDA).

Ostatnio kupione przeze mnie kosmetyki WELEDY to:

- różana maska do twarzy na pierwsze oznaki starzenia


- ujędrniający krem na noc z olejem z pestek granatu



- nawilżająca maska do twarzy z ekstraktem z irysa



Wszystkie te kosmetyki kupiłam już po raz kolejny. Z maską różaną i kremem z granatu miałam w przeszłości problem - zbyt przeciążały moją mieszaną skórę. Zwiększone wydzielanie sebum obserwowałam nawet następnego dnia po użyciu kosmetyku. Ze względu na bardzo dobry skład postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę, ale nawet po kilku latach skóra reaguje na nie podobnie. Dlaczego więc do nich wracam? Otóż rewelacyjnie sprawdzają się one na wszelkiego rodzaju przesuszenia, podrażnienia i problemy z odbudową naskórka. W moim przypadku sprawdzają się bardzo dobrze w użyciu raz na tydzień. Wielkim fanem tych kosmetyków jest moja mama, mająca wrażliwą i suchą skórę. Nie tylko nie powodują one u niej alergii, ale też świetnie odżywiają. W efekcie, będąc ostatnio w Polsce, zostawiłam jej te produkty, a kilka tygodni później zakupiłam sobie maskę nawilżającą. Inaczej niż w przypadku maski różanej, maska nawilżająca doskonale sprawdza się u mnie nawet 2 razy w tygodniu i nie przeciąża skóry. Nie tylko nawilża, ale zmniejsza podrażnienia i mam wrażenie, że powoduje szybszą odbudowę naskórka, co obserwuję np. po zabiegach mezoterapii igłowej (więcej na ten temat już wkrótce).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz