sobota, 23 maja 2015

Co zabrałam ze sobą w kosmetyczne na "tropikalne" wakacje

Maj niezmiennie zachęca do wiosennego odpoczynku. W tym roku udałam się na odpoczynek na Maderę. Leżąca kilkaset km od wybrzeża Afryki wyspa ma podzwrotnikowy klimat. Mam nadzieję, że moje doświadczenia opisane w tym poście pomogą Wam przygotować kosmetyczki na wakacje w cieplejszym klimacie.

Ze względu na nasłonecznienie o wiele mocniejsze niż w Paryżu, zadbałam głównie o ochronę przeciwsłoneczną. Zabrałam nie tylko mleczko do ciała ANTHELIOS XL marki LA ROCHE-POSAY (ochrona przeciwsłoneczna: SPF50+, działanie przeciw UVA i UVB), ale też krem-żel do twarzy (również ANTHELIOS XL, LA ROCHE-POSAY, o suchym/matowym wykończeniu i równie silnym działaniu co mleczko do ciała). Znając je dobrze, do kosmetyczki dołożyłam dobrej jakości płyn do demakijażu (oba kosmetyki są częściowo oporne na zmywanie mydłem); w moim przypadku była to różowa Bioderma. Zabrałam lekki krem nawilżający do twarzy oraz maseczki, żeby w razie czego ukoić skórę podrażnioną działaniem wiatru i słońca. Jeśli chodzi o makijaż, to zabrałam produkt, który z powodzeniem używam na co dzień: podkład mineralny z filtrem SPF15.



Jak sprawdziły się te produkty?

Silna ochrona przeciwsłoneczna okazała się absolutnie konieczna. O mocy filtrów przekonałam się podczas spaceru po lesie(!). Obszar skóry na ramionach, na krawędzi z ubraniem, niedokładnie posmarowany kosmetykiem mocno się zaczerwienił. Dodam jeszcze, że moja skóra opala się raczej z trudem, a już niezmiernie rzadko na czerwono. Świadczy to o sile promieniowania słonecznego na wyspie. Jeśli chodzi o skórę zabezpieczoną filtrami, to zdecydowanie spełniły one swoją rolę.
Drugą kwestią, o której nawet nie pomyślałam przed wyjazdem, jest problem z odparzeniami. Mimo iż temperatura na Maderze nie jest wysoka (20-24°C), to pomimo odpowiedniego obuwia (trekingowe z membranami zapewniającymi wymianę powietrza) i odzieży (sportowa, przewiewna), odparzenia miałam na stopach i na tułowiu (od ramiączek biustonosza, od plecaka). Nie mając żadnego środka na odparzenia, próbowałam ratować się kremem do twarzy. Na szczęście przyniósł on ukojenie zaczerwienionej i piekącej skórze, a następnego dnia po problemie nie było nawet śladu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz